poniedziałek, 7 listopada 2011

wylewność?

Powiedziałeś - nie żałuję, odpowiedziałam - ja również, bez zakłopotania, które nastąpiło nieco później, gdy wzrok już nie był taki pewny a kolana spięte. Wyszedłeś, przez chwilę pomyślałam, że to przez brak mojej wyobraźni czy też chłodną obojętność, która tej nocy już mi się chyba znudziła. Ty wyszedłeś rano, niedługo po stabilizacji stanu mojego żołądka, której Twoje serce nie zaznało w moim łóżku. Wyjąłeś worek z truflami kiedy jeszcze spałam. Gdy się obudziłam została tylko cisza. Dziewczyny nie rozmawiają ze sobą, natomiast ja wciąż najlepiej dogaduję się z własnymi myślami, chyba się rozumiemy, choć jak i wszyscy, one też czasem zawodzą. W myślach przywołuję te ostatnie wspomnienia, gdyż są, najprościej mówiąc, miłe; snu się nadal boję, bo to nie Ty jesteś mężczyzną, którego w nich widzę. Zastanawiam się jak długo będzie mnie on jeszcze prześladował, przecież już go nie kocham. Mógłbyś coś z tym zrobić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz