wtorek, 3 czerwca 2014

piszę do ciebie, P.

Masz prawo się nie odzywać, masz prawo nie chcieć rozmawiać, możesz wszystko. Wiedz, że wierzę, pomimo tego, że z wiarą to u mnie na bakier. Naprawdę wierzę. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nigdy nikogo nie prześladowałam, nie stręczyłam, do niczego nie zmuszałam. Nigdy nie było mi tak smutno jak teraz. Kiedyś może opowiesz mi jak jest u ciebie, a teraz pozwolisz, że ja opowiem ci o sobie. Jestem teraz na 4 roku prawa, za rok kończę studia. Nie lubię swoich studiów, ale wiem, co chcę później robić. Ciekawe kto będzie chciał mnie. W tym roku wzięłam dodatkowo drugi kierunek - bhp. Trafiłam tam razem z koleżanką, z prawa właśnie. Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Poznałam też chłopaka, który znaczną część czasu spędza w szpitalu, bo jego wątroba nie produkuje enzymów trawiących większość pokarmów. Nie powiedział mi o wszystkim, wiem o tym. Odprowadził mnie tylko do domu i wtedy chyba po raz pierwszy pomyślałam: Niesamowici są ludzie doświadczeni przez życie, którzy pomimo wszystko, zachowali pogodę ducha i w dodatku potrafią jeszcze wywołać uśmiech na twojej twarzy. Nie wiem jak oni to robią, bo powinni mieć pisemne pozwolenie na plucie jadem, a nie robią tego. Mój ojciec od kilku lat mieszka w Londynie, odwiedzam go mniej więcej raz do roku. Jestem absolutnie zakochana w Anglii. Mam też ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu, bo bardziej niż do niego, przyjeżdżam do kraju. Trochę się kłócimy, sporo płaczę. Lubię go jak jest trzeźwy. W pozostałych chwilach chyba go nienawidzę. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, bo to tylko źle świadczy o mnie. Nigdy też nie wysłałam do nikogo tak osobistego przekazu. I nie lubię słowa nigdy. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to największe uczucie, a ja mówię, że miłość trzeba umieć okazywać i że czasem to nie wystarczy. Wspomnienia potrafią zabić, a wybaczenie komuś nie zawsze jest możliwe. Prawo studiuję z dziewczyną, która jest chyba najlepsza osobą jaką znam. Jest bardzo dobra. Nigdy nie życzy ci źle. Myślę, że ty też jesteś taką osobą, ale nie zdążyłam się przekonać. Kiedy masz 18 lat nie myślisz kategoriami dobra. Prawda jest taka, że ja zawsze uciekałam. Wydawało mi się, że będę wtedy mniej cierpieć. Ania od wakacji jest w związku z chłopakiem, którego zna już siódmy rok. Niesamowita historia, ponieważ on przez te siedem lat czekał na nią. Teraz są osobami, które nie mogą żyć bez siebie. Kiedy Błażej wyjeżdża, Ania płacze i pisze do mnie. Ale co ja mogę zrobić, mogę tylko próbować to zrozumieć. Czasem wydaje mi się, że oni mają jedno serce. Moja przyjaciółka z liceum jest uwięziona w Gdańsku i płacze przez chłopaka, który wyjeżdża do Francji do pracy. A mój instynkt mówi mi, że to będzie dobry związek. Jest tym trochę przerażona, a ja mówię jej, że to już chyba czas, żeby osiąść z kimś na dłużej. Przecież to tylko chwila, wróci. Albo nauczysz się francuskiego. Jeżeli chodzi o mnie, to czekam tylko na wakacje i wyjeżdżam do Londynu. Czuję, że potrzebuję czegoś nowego. Ludzi, otoczenia, zagospodarowania czasu. Mam nadzieję, uda mi się tam zatrzymać, wrócić i dokończyć studia. Z częścią znajomych z mojego miasta nie mam o czym rozmawiać. Inteligentni ludzie, a stoją w miejscu. Beztroska i brak odpowiedzialności to już nie te czasy. Dragi, odwyki, zmiana orientacji z dnia na dzień – to wszystko jest jak jakiś kiepski film. Niegdyś ważni dla ciebie ludzie przestają nimi być. Wiesz, kiedy miałam kryzys na studiach, mama zawsze powtarzała: "A pamiętasz co mówił P.? - studia są tylko dla wytrwałych". Nie chciało mi się już tego słuchać, bo słowa powtarzane jak jakaś pieprzona mantra, z czasem okazały się prawdziwe. Czasami myślę, że gdyby tylko była taka możliwość, to moja mama chyba by ciebie zaadoptowała. Ja nawet nie potrafię gotować. W liceum przyjaźniłam się też z dwoma dziewczynami - bliźniaczkami. Obiecywałyśmy sobie, że po maturze będziemy utrzymywać kontakt. Jasne. Słowa rzucane na wiatr. Bywało, że jedna z sióstr napisała do mnie po półtora roku i wtedy spotykałyśmy się. Było tak, jakby ten czas rozłąki nie istniał. Rozmawiałyśmy o wszystkim i nadal sobie ufałyśmy. To był taki nielimitowany bagaż ciepłych słów i życzeń. Teraz nie mamy kontaktu od dwóch lat. Pamiętaj, relacje nie zawsze są determinowane przez częstotliwość rozmów. To, że nie masz z kimś kontaktu, to nie jest oznaka tego, że ktoś nie myśli o tobie. Oczywiście bywa też tak, że ktoś przypomina sobie o tobie, bo ma jakąś sprawę do załatwienia, albo wie, że tej drugiej osobie jest ciężko. Ja jestem gdzieś pośrodku. Wiem, że jest ci ciężko. Przez rok zastanawiałam się czy powinnam się odezwać. Nie mogłam tego nie zrobić. To koniec mojej wiadomości, nie chciałam, żeby była smutna. Nie musisz odpowiadać, ja wierzę, że każdy znajdzie swoje szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz