Chowam się pod powiekami
wtulam twarz w obojczyki
palcem szukam przejścia
między łopatkami
a błękit i tak mnie dosięga
przenika na wskroś
przecina wątrobę na pół.
Mogę dać ci jedno płuco
jesteś powietrzem
nie jesteś niewidzialny
ani nieosiągalny
to ja cię rzeźbię
w myślach nieustannie
rysy twarzy nadaję
z linii papilarnych
kształt ust
z marzeń sennych
bo przecież sny to podświadomość
powtarzam
choć nie lubisz Freuda
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz